TOP ARTYKUŁY
Nie widzę, znaczy że nie ma
Śmierć to temat niezwykle trudny, bolesny, a co więcej naznaczony społecznym tabu. Do niedawna większość ludzi miała z nią rzadki, raczej zdawkowy kontakt. Komuś umarł dziadek albo babcia i wziął udział w pogrzebie. Kondukt pogrzebowy, wieniec, jakieś rytuały religijne nad trumną, czasem stypa w gronie rodzinnym, rozmowy, wspomnienia i powrót do codzienności. Śmierć innych ludzi pozostawała niemalże niezauważona, ktoś żył, podobno umarł, mówią, że choroba, nowotwór chyba. Wszystkim dyskretnie zajął się dom pogrzebowy. Ciał zmarłych zwykle nie widać. Śmierć została sprawnie ukryta przed konsumentami życia, wyprowadzona poza margines, ograniczona do gęsto ścielących się trupów w filmach i grach komputerowych. Taka śmierć jest dopuszczalna, bo niemal zabawna, rozrywkowa, odprężająca, spektakularna, nierzeczywista, odległa, bez konsekwencji emocjonalnych dla widza, czy gracza.
Wszyscy, tylko nie ja
W realiach pandemicznych śmierć pojawia się coraz częściej w przestrzeni medialnej. Zwykle w postaci statystyk dotyczących zgonów spowodowanych Koronawirusem, bądź odejściem jakiejś osoby znanej. W codzienności coraz częściej się jej boimy. Lęk przed śmiercią jest jednym z najsilniejszych lęków, jakie my ludzie nosimy w sobie. Mając pewność jej nieuchronności robimy co w naszej mocy, żeby ją ze świadomości wyprzeć. W tak zwanych normalnych okolicznościach człowiek woli koncentrować się na życiu, na swoich potrzebach, relacjach, przyjemnościach, kłopotach, rzeczach do załatwienia, nawykach, schematach z jakich buduje codzienność. W gąszczu zadań, informacji, bieżących spraw ukrywa przed sobą perspektywę swojej skończoności. Niby widzi co dzieje się wokół, ludzie starzeją się, chorują, giną w wypadkach, odchodzą, ale jego to jakoś nie dotyczy, nie przyjmuje do siebie, że on sam, tak jak i śmierć stanowią nieodłączną składową procesu życia.
Nie wywołuj wilka z lasu
Ludzie o śmierci rzadko ze sobą rozmawiają. Nawet wtedy, gdy ktoś bliski umiera, zakłamują rzeczywistość, pocieszają siebie i tę osobę, że będzie dobrze, że wyjdzie z tego, że nie ma co krakać. Człowiek przeciętny nie mając doświadczenia nie wie jak mówić o śmierci, nie wie jak o niej rozmawiać. W hospicjach śmierć jest na porządku dziennym. Ludzie często mają czas, by oswoić się z widmem śmierci. Wiedzą, że z hospicjum nie ma innego wyjścia, że nie wrócą do żywych, stąd tylko przed siebie, do końca ostatecznego. Potrzebują szczerej rozmowy, chcą nazwać rzeczy po imieniu, pragną bliskości i intymnej relacji z bliskimi w obliczu tego, czego nie można uniknąć. Otwartość, akceptacja, po prostu bycie z osobą która umiera, to bardzo dla niej ważne doznanie. Zamiast zakłamywać rzeczywistość, pocieszać, kryć się przed nią, można pozwolić sobie na dojrzałe spotkanie, wysłuchanie, gesty bliskości, wybaczenie, zrozumienie, spełnienie możliwych do spełnienia zachcianek. Zwykle jednak chodzi po prostu o czas poświęcony tej osobie, o zwykłe bycie razem, obecność osoby żywej przy umierającej. W warunkach pandemicznych tego czasu często nie mamy. Stan osoby pogarsza się w niesamowitym tempie. Zaskoczeni rozwojem choroby ludzie nie wierzą, że to nie jest zły sen, że faktycznie przeżywają ten koszmar na jawie. Potem szpital, pandemiczne obostrzenia, izolacja covidowych oddziałów. Nie można odwiedzić chorego. Nad ranem telefon dzwoni. - Bardzo nam przykro...
Żałoba ma swoje etapy
Pandemia przybliżyła śmierć, zwiększyła jej skalę, zrobiła ją bardziej namacalną, na wyciągnięcie ręki. Jak w czasie wojennej pożogi, nie ma już wielu rodzin, grup znajomych, firm, z których wirus kogoś nie zabrał.
Co robić, gdy umiera ktoś bliski? Czy można się na to jakoś przygotować? Co potem?
Wiadomość o śmierci osoby bliskiej wiąże się z doświadczeniem szoku. Naturalne w takich okolicznościach jest, że może pojawić się krzyk, płacz, niedowierzanie, ból, wszechogarniający smutek, panika, żal, złość, bezgraniczna rozpacz. To są emocje, które potrzebujemy przeżyć. Nie warto im zaprzeczać, nie warto emocji połykać, udawać, że nic się nie stało. Stało się, a emocje z tym przeżyciem związane potrzebują zostać uwolnione i uszanowane. W pierwszych dniach po odejściu kogoś dla nas ważnego częstym objawem są problemy ze snem, utrata apatytu, wybuchy płaczu. Częste bywają również halucynacje, wrażenie, że widziało się tę osobę na ulicy, poczucie, że jest obok, że chodzi po mieszkaniu, a nawet że siedzi w tym samym pomieszczeniu, że z nami rozmawia. Apatia, wycofanie, załamanie, poczucie braku sensu życia zwiastują kolejny etap żałoby. Po nim zwykle następuje powolne powracanie do codzienności. Człowiek zaczyna akceptować fakt, że tej ważnej osoby już nie ma i nie będzie. Wspomina dobre chwile, wspólne radości, przegląda zdjęcia uśmiechając się do tego, co razem przeżyli. Wciąż oczywiście mogą pojawiać się trudniejsze chwile, zwłaszcza w okolicy świąt, urodzin, imienin, w miejscach, które się z tą osobą szczególnie kojarzą. Żałoba trwa różnie, zależnie od indywidualnej konstytucji osoby ją przechodzącej. Z pewnością niepokojącym objawem jest sytuacja, gdy mija rok od śmierci, a człowiek wciąż znajduje się w fazie apatii i wycofania, która to faza może zamienić się w depresję. To z pewnością jest symptom, z jakim warto jest zwrócić się po pomoc do terapeuty. Jeśli osoba była bliska, ale relacje były trudne, bolesne, obciążające psychicznie, jeśli nie ma już nadziei na ich poprawę, bo nie ma już tamtej osoby, to również warto poprosić o wsparcie. Może zająć się tą relacją i deficytami z niej wynikającymi, by nie rzutowały na dalsze losy tej osoby, która wciąż może czerpać z życia. Taką relację można domknąć i zaopiekować mimo, że tamta osoba już nie żyje, nie może osobiście uleczyć ran i zadośćuczynić. Czas nie zawsze rany leczy, a o zmarłych nie trzeba wcale tylko dobrze mówić, bo szczerość w procesie wyzwalania się z uwarunkowań jest niezbędna.
Śmierć może dać zdrowsze życie
Niezależnie od tego jak bolesnym doświadczeniem jest śmierć osoby bliskiej warto pamiętać, że jest ona nieodzowną częścią życia. Choć jest to trudne i wymagające, możemy skorzystać ze śmierci, by nauczyć się czegoś ważnego o życiu. Wyparcie, zaprzeczenie, ucieczka, blokada emocjonalna, to wszystko są mechanizmy obronne pozwalające nam pozornie poradzić sobie z tym trudnym przeżyciem. Pozornie, ponieważ w tych niedojrzałych mechanizmach służących nam w radzeniu sobie z życiowymi wyzwaniami nie ma przestrzeni na szczery, dogłębny kontakt ze sobą. Nie ma warunków na skorzystanie z niego na drodze rozwijania własnej akceptacji i zgody na życie, jego nieuchronność, tymczasowość, nieustanną zmianę. Nie doceni daru życia, kto zaprzecza śmierci. Dzięki pełnemu, szczeremu i głębokiemu doświadczeniu śmierci osoby bliskiej, człowiek może stanąć ramię w ramię z istotą swojego człowieczeństwa. Doświadczenie śmierci może mieć znaczący wkład w wartość i jakość dalszej części jego życia.