TOP ARTYKUŁY
Większość menedżerów marzy o podwładnych, którzy liczą się z nimi, szanują ich, stosują się do poleceń, realizują cele, są kreatywni, zdyscyplinowani, pracowici i co najważniejsze, widzą w nich ludzi, za którymi byliby gotowi pójść choćby w ogień.
CZY TACY PODWŁADNI W OGÓLE ISTNIEJĄ?
Tak. Pod warunkiem, że mają do czynienia z takim menedżerem.
Większość menedżerów zwracających się do mnie, zgłasza problemy natury relacyjnej. Praca nad sobą w kontekście budowania efektywnych relacji z podwładnymi, partnerami i kontrahentami, prowadzi do lepszego poznania siebie, udrożnienia dostępu do własnych zasobów, a także nabycia szeregu umiejętności, nauczenia się konkretnych technik komunikacji.
Często jednak bywa, że menedżerowie, którzy powrócili z jakiegoś szkolenia, ocierają się o śmieszność, budzą zażenowanie, politowanie lub reakcje obronne pracowników, kiedy raptownie próbują wprowadzać zmiany w swojej postawie bazując na zdobytej w pigułce wiedzy. Po krótkim szkoleniu zachowują się, jakby trafił ich piorun, meteoryt lub inny niezidentyfikowany obiekt latający. Ludzie wyczuwają w tym nienaturalnym zachowaniu przełożonych jakiś fałsz, sztuczność, która nie licuje z nimi i zwykle działa w sposób przeciwny do zamierzonego.
To nie jest krytyka szkoleń. Szkolenia są ważne i potrzebne, ale nie można na nich poprzestać. Służyć mogą jako wstęp, za którym powinien przyjść cykl indywidualnych spotkań z profesjonalistą pomagającym w implementacji zdobytej wiedzy we własne doświadczenie. Rozłożona w czasie praca nad własnym rozwojem pozwala naturalnie i dogłębnie przyswoić sobie nowe postawy i zachowania menedżera. Nie będą się one wydawały sztuczne wtedy, gdy ich źródłem okażą się on sam. Taki proces nazywam kreowaniem spójności wewnętrzno-zewnętrznej.
PO CZYM MOŻEMY ROZPOZNAĆ SPÓJNE ZACHOWANIA?
Ludzie rozpoznają spójność nie wiedząc nawet po czym można ją rozpoznać. To się po prostu czuje. I dlatego właśnie jest to takie ważne. Najprościej mówiąc, treść wypowiedzi powinna iść w parze z postawą, nastawieniem, tonem głosu, mimiką i gestykulacją. Zdanie o treści „Nic się nie stało”, wysączone przez zaciśnięte zęby, ze zmarszczonym czołem, z zaciśniętymi pięściami, z oczami przymrużonymi, z których strzelają błyskawice, z pewnością nie zostanie odebrane przez rozmówcę jednoznacznie, mimo dosyć oczywistego znaczenia tego zdania.
Często, niezależnie od aktualnych postaw i przemian, jakich doświadczył przełożony, ciężko jest podwładnym zapomnieć o tym, czego z jego strony doświadczyli.
Każdy z nas jest ekspertem w podświadomym kształtowaniu wspomnień. Niestety, ze względu na nasze uwarunkowania, nie zawsze z efektem dla nas korzystnym. Na poziomie świadomym możemy w towarzystwie osoby wspierającej pozytywnie wpływać na ich emocjonalne zabarwienia i uwalniać się od ich ograniczającego wpływu.
Rzeczywiście nasze bieżące zachowania, albo wypowiedzi, są postrzegane przez odbiorcę przez pryzmat tego, jacy ogólnie jesteśmy, z czym nas kojarzy na co dzień. „Lubię cię moja droga” - wygłoszone przez szefową do podwładnej, na której od dawna systematycznie się wyżywa, wzbudzi raczej jej zaniepokojenie, niż spowoduje rozluźnienie atmosfery, gdyż ta podejrzewała będzie, że w tej niespodziewanej deklaracji kryje się jakiś podstęp.
W sercu każdego z nas tkwi klucz do serc innych ludzi. Wystarczy je otworzyć, a potem już tylko potrenować sztukę naturalnego sięgania po ten klucz. Gdy osiągniemy już stan wewnętrznej spójności, stajemy się gotowi na to, by efektywnie synchronizować z innymi ludźmi.